Mówię i staje się rzeczywiste…

Pozytywne mowienie i myślenie

Ile razy będąc dzieckiem czy nastolatkiem, powiedziałeś komuś, że go nienawidzisz, a tak naprawdę byłeś tylko zły z powodu jakiegoś zachowania? Jak często mówisz, że coś Ci nie przeszkadza, ale w rzeczywistości jesteś w stanie coś tolerować, ale nie jesteś do tego neutralnie nastawiony? Niektórzy mówią, że nazwać sytuację, to znaczy podjąć decyzję na temat tego, jak ją widzę. Mówcy motywacyjni często podkreślają, że gdybyśmy używali odpowiedniejszych określeń dla danych sytuacji lub własnych odczuć, bylibyśmy w stanie sterować swoim nastawieniem i motywacją.

Granicę między możliwym a niemożliwym wyznacza człowiek?

Nie jest to wcale tak niewiarygodny pomysł, bo uwierzyło – a przynajmniej chce wierzyć – wielu słuchaczy trenerów rozwoju osobistego. Ci z kolei często utwierdzają swoich klientów w tym przekonaniu: tak, dzięki odpowiedniemu podejściu do życia, możesz sam ukształtować własną przyszłość. Anthony Mahavorick znany bardziej jako Tony Robbins (amerykański trener rozwoju osobistego) twierdzi, że to istotna różnica czy nazwiemy pewien okres w życiu „katastrofą” czy może „zbiegiem okoliczności”, bo chociaż pewne zdarzenia można uznać za przykre czy trudne, to tylko sam człowiek przeżywający je, może zadecydować, jaką wagę nada im w swoim życiu.

Czy nadchodzący kryzys możemy zamienić w zaledwie niewielką, przejściową przeszkodę, poprzez głośne nazwanie jej w ten sposób? Czy da się obronić przed konsekwencjami teoretycznie trudnej sytuacji, przez określenie jej chwilową trudnością? I przede wszystkim, jak to jest, że dla niektórych utrata pracy jest przejściową niedogodnością, którą łatwo przetrwać, a dla innych osiągnięciem dna, od którego nie da się odbić?

Wszystko jest względne

To, jak reagujemy na pewne sytuacje i jak je postrzegamy, zależy od naszych przekonań i doświadczeń życiowych. Oznacza to, że wszystko oceniamy na swój własny sposób. Interpretacje różnią się od siebie. A czym właściwie jest interpretacja, jeżeli nieopisywaniem jakiegoś zdarzenia przy użyciu słów, które najlepiej według nas mogą przedstawić istotę wydarzenia?

Wspomniany wcześniej Robbins wspomina w swoich publikacjach o tzw. przełamaniu wzorca – technice, polegającej na określeniu swoich uczuć związanych z sytuacją w inny sposób, niż normalnie by się to zrobiło. Według niego pomaga to powstrzymać się od wpadania w standardową przy podobnych uczuciach reakcję, np. nazwanie uczucia zmęczeniem lub lekką irytacją, kiedy zaczynamy odczuwać gniew, ma pozwolić na rozładowanie napięcia. Czy to nie przypomina próby przekonania samego siebie… że czuję inaczej niż w rzeczywistości

Mam… problem?

Psychologowie biznesu wypracowali tzw. język korzyści, w którym nie ma miejsca na niektóre słowa, które mogłyby zaniepokoić klienta czy wpłynąć na jego samopoczucie. Jednym z tych słów jest właśnie słowo „problem”. Trzeba przyznać, że codziennie często używamy tego słowa. „Mamy problem, skończyła się kawa i nie możemy poczęstować gości.”, „Mam problem, nie mam się w co ubrać… rozładował mi się telefon, brakuje mi pieniędzy na kino.”. Innymi słowy – problemami stają się dla nas najnormalniejsze, nawet mało poważne sytuacje.

Zgodnie z teorią Anthony’ego Robbinsa istnieje różnica między stwierdzeniem, że mamy ochotę na odrobinę relaksu, a powiedzeniem, że „padamy z wycieńczenia”. Różnicę tą zauważa nasz umysł i wysyła do ciała różne informacje. Inaczej też na naszą motywację ma działać stwierdzenie, że „chcę coś zrobić”, niż „muszę”. „Muszę” – może wywołać uczucie zmęczenia i zniechęcenia, a „chcę” sprawić, że poczujemy się ożywieni i gotowi do działania. Można też powiedzieć „będę dziś coś robić” – taki komunikat jest neutralny, nie wyraża ani negatywnych, ani pozytywnych emocji.

Pozytywne mówienie

Masz spotkanie, od którego wiele zależy – nazwij je podekscytowaniem, a nie zdenerwowaniem. Uważasz, że stało się coś, co sprawi, że nic już nie będzie takie jak wcześniej? To przełom, a nie kryzys! Czy nazwanie ich tak, może zmienić Twój sposób myślenia o tych wydarzeniach? Oczywiście. Właśnie uświadomiłeś sobie, że coś, co odbierasz, jako negatywne zjawisko, może w gruncie rzeczy być odbierane, jako pozytywne.

To, co do tej pory było porażką, nazwij nauką na własnych błędach. Zamiast mówić, że czegoś nie cierpisz, powiedz, że wolisz coś innego, a zamiast „boję się’, przyznaj, że czujesz się niepewnie. Nie masz zaprzeczać istnieniu emocji, których nie lubisz, ale zastanowić się, czy naprawdę sytuacja, w której jesteś to „tragedia”, a może jednak wcale nie do końca?

Bywamy niezwykle ekspresyjni, kiedy mówimy o tym, co nas drażni, martwi lub przeraża, może warto równie obrazowo opisywać pozytywne odczucia? Nie chodzi o to, żeby okłamywać samego siebie, lecz raczej, żeby korzystać z pozytywnych emocji, ładować się nimi, przedłużać je.