„To samotność sprawia, że dzieją się rzeczy…”

Jesteśmy przekonywani, że najważniejsze to mieć bliskich, rodzinę, przyjaciół, z którymi można dzielić się pięknymi chwilami ze swojego życia. Przekonanie to jest tak silne, że uczymy się odczuwać wyrzuty sumienia, kiedy nie pojedziemy spotkać się ze znajomymi, kiedy chcemy zakopać się w swoim mieszkaniu pod kołdrą w pojedynkę albo wyjechać gdzieś daleko… samemu, bez planu i zobowiązań. Pobyt samemu, tzw. czas dla siebie oczyszcza – trzeba znaleźć chwilę dla siebie. Co może dać nam wyjazd w pojedynkę?
Boimy się samotności

Jonathan Raban podróżnik i pisarz stwierdził kiedyś, że jeżeli podróżujemy z innymi, nigdy nie jesteśmy wystarczająco samotni, żeby kogoś poznać, zobaczyć czy usłyszeć. Powiedział, że to właśnie samotność sprawia, że dzieją się rzeczy. Wiedzą o tym osoby, które koczują w pojedynkę w środku nocy na dworcach i lotniskach. Wiedzą ci, którzy wybrali się samotnie na ponad tygodniowy urlop na trekking z dala od cywilizacji, bez telefonów, do obcego kraju – zdani wyłącznie na siebie.

 

Życie jest często porównywane do drogi lub podróży. To całkiem dobre porównanie, bo nawet duchowo przebywamy przez życie pewną drogę – spotyka nas wiele przygód, kryzysów, zmian i wszystko to wzbogaca naszą osobowość, osłabia nas lub wzmacnia.

 

Robimy wszystko, co chcemy… i to, czego nie chcemy…

Kiedy jesteśmy sami, odnajdujemy w sobie niespotykane pokłady odwagi i siły. W końcu na drugim końcu świata, gdzie wszyscy mówią w innym języku i są nam obcy, będziemy odpowiedzialni za siebie. Sami musimy zaplanować nasz czas wolny, ale także sposób, w jaki poradzimy sobie z przemieszczaniem się po świecie, gdzie będziemy spać i co będziemy jeść.

 

Pobyt sam na sam ze sobą pokazuje nam nasze cechy osobowości, o której do tej pory nie wiedzieliśmy, pozwala nam także pokonać lęk, który nie pozwalał nam działać, zanim zdecydowaliśmy się na podróż, w bezpiecznym otoczeniu codzienności. Pobyt sam oczyszcza, umożliwia spojrzenie na nasze życie i wszystko, co nas spotkało dotychczas z innej perspektywy.

 

Sam ≠ samotny

Taki wyjazd może być bardzo oczyszczający, chociaż oczywiście może także okazać się trudny oraz być początkiem depresji. Żyjemy w czasach, kiedy niezależność jest jedną z najbardziej cenionych cech człowieka, ale bycie samotnikiem, świadczy o jego dziwności, bycie towarzyskimi i przebojowymi zyskuje nam zainteresowanie kolejnych ludzi, więc staramy się takimi być, mimo tego, że pragniemy prywatności i spokoju. Social media i smarfony zdają się pozornie stworzone do zapewnienia nam tego, co zupełnie w teorii jest nieosiągalne – święty spokój i kontakt ze światem.

 

A jednak sprawiają, że rzadko dziś bywamy tak naprawdę sami. Mimo woli zagłuszamy własne myśli – przeglądamy komunikaty znajomych na Facebooku, dzwonimy, piszemy do znajomych, robimy zdjęcia, które udostępniamy. Wszystko to, żeby nie byś samemu ani przez chwilę.

 

Samotność jest dobra dla zdrowia

Samotność jest jednak potrzebna, żeby zachować zdrowie psychiczne, zwłaszcza że w towarzystwie często zakładamy maski, wyrzekamy się własnych potrzeb, uczymy się być kimś innym, aby uzyskiwać aprobatę otoczenia. Podróż w samotności pozwala odnaleźć samego siebie – nie tylko dlatego, że sytuacja czasami zmusza nas do zrobienia rzeczy, na które nie mamy ochoty, ale przede wszystkim dlatego, że nagle uświadamiamy sobie, że nie jesteśmy już dłużej zależni od gustów i potrzeb innych. Nie jesteśmy ograniczeni przez cudzy czas – możemy rozwijać swoje pasje i robić to, co sprawia nam przyjemność i nie musimy poświęcać czasu na to, co normalnie robimy, żeby zaspokoić cudze potrzeby.

 

Psycholog Ester Bucholtz wyróżnia dwa typy samotności – pozytywną i negatywną. Pierwsza z nich polega na dobrowolnym wyborze. To właśnie samotne podróże są jednym z najciekawszych sposobów jej praktykowania. Specjalistka w 1993 roku w miesięczniku „Psychology Today” podkreślała, że w nieznanym punkcie gdzieś na świecie uczymy się żyć w zgodzie z samym sobą, ale także jak być dobrymi towarzyszami dla innych.

 

W podróży nie chodzi o przemieszczanie się z miejsca na miejsca, ale o mentalne zmiany. Odchodzimy od tego, co już znamy – szukamy czegoś nowego. W trakcie podróży zrywamy maski i przebrania, nie mamy rad rodziny, nie mamy rozkazów szefa, przed którymi możemy się schować. Jesteśmy zmuszeni do działania – nie ma drugiej osoby, która weźmie na siebie ciężar odpowiedzialności. Wtedy właśnie zaczynają dziać się nowe rzeczy…