Moment nostalgii – dlaczego powinniśmy docenić tą „chwilę dla siebie”?


 
 
Każdy z nas czasami potrzebuję tego CZEGOŚ, co nie ma żadnej konkretnej nazwy – to ten moment tylko dla siebie, na który pozwalamy sobie tak rzadko. Nazywać możemy go różnie, w zależności od tego, jak go odczuwamy – moment oczyszczenia, przemyślenie spraw, reset. 
 
 

Ach te emocje
 
 

Te pozytywne rzadziej różnicujemy tak mocno, jak negatywne. 

 
 
„Jest mi miło, przyjemnie, jestem zadowolony…” – zdawać się by mogło, że tymi określeniami, moglibyśmy opisać podobne uczucia. 

 
 
Nazwanie tych stanów, w których czujemy się źle, przychodzi nam o wiele łatwiej niż rozpoznanie konkretnych, przyjemnych stanów – nawet tych, które zdają się najmniej skomplikowane. A przecież emocje podstawowe, to jak podstawowe kolory na palecie malarza. Przez całe życie tworzymy tak skomplikowane mieszanki emocjonalne. Może powstać emocja, która jest nie całkowicie negatywna, ale nawet przyjemna. 

 


Nostalgia
 
 

Kiedyś była uważana za chorobę psychiczną. Była traktowana w kategorii nerwicy. Kojarzono ją z oderwaniem od rzeczywistości, zanurzaniem się w tęsknocie. Jednakże nostalgia przynosi także pożytek. 

 
 
Przede wszystkim pomaga nam podbudować poczucie własnej tożsamości i wartości. Wspominanie przeszłości pomaga nam w zbudowaniu swojej historii, uporządkowaniu wspomnień, pogodzenia się z niektórymi uczuciami, a nawet ich głębsze zrozumienie. Często wspominanie może być nawet przyjemne, a przede wszystkim nie ma ograniczeń ilościowych.

 
 
Bilans afektywny?

 
 
Bardziej skupiamy się na emocjach negatywnych, niż pozytywnych. W życiu dzieje się tak wiele przyjemnych rzeczy, ale organizm każe nam je zignorować i skupiać się na negatywnych, związanych z zagrożeniem, żeby nasz organizm był w stanie na nie reagować. 

 
 
Gdybyśmy zaczęli dostrzegać te pozytywne odczucia i powody do szczęścia, na pewno poprawiłby się nasz bilans afektywny. Według badaczy kreatywność przechyla szalę na stronę dobrego nastroju. Jednocześnie uważają też, że w naszej kulturze optymalną postawą emocjonalną jest postawa neutralna. Wszyscy przekonują nas, żebyśmy kierowali się zimną logiką, nie podchodzili „tak emocjonalnie”, do niektórych spraw nawet w sytuacjach, w których eliminacja emocji nie jest niczym uzasadniona. 

 
 
Pozwólmy sobie na odczuwanie

 
 
To nie tak, że mamy ukrywać tylko smutek, łzy i ból. Przekonuje się  nas też, żebyśmy nie śmiali się za głośno, nie wyrażali radości tak wprost, nie byli dumni, bo kogoś może to urazić, a tymczasem powinno się karmić dobrymi uczuciami i szczęśliwymi chwilami. 
Nie chodzi zresztą tylko o dostrzeganie przyjemnych sytuacji, ale też tworzenie sytuacji, w których możemy odczuwać przyjemne emocje. Zgromadzone szczęśliwe chwile traktować można jak rezerwę na chwile smutku i zwątpienia. Nasze mechanizmy obronne sprawiają, że wyolbrzymiamy zagrożenia, nauczmy się dla równowagi cenić wysoko radość. 

 
 
Jak wyrównać bilans afektywny?

 
 
Można opowiadać bliskim o tym, co nas cieszy. Przede wszystkim, że opowiadając, przywołujemy znowu te emocje, zaczynamy je odczuwać znowu. Rozmowa wzmacnia pamięć o tym wydarzeniu, pozwala ja głębiej przeanalizować. Skupiamy się i wbudowujemy je niczym cegiełki w naszą osobowość.

 
 
Powtarzanie sobie nieustannie, że wszystko jest źle i w ogóle jesteśmy do niczego,  nigdzie nie prowadzi. Wiadomo, że nie wszystko się nam udaje. Te rzeczy, które są „złe” trzeba spróbować naprawić i pamiętać, że to nie jedyne, które są naszym udziałem. Warto skupiać się na drobnostkach, takich które łatwo osiągnąć, które nie wymagają wielu miesięcy lub lat starań, bo tak naprawdę chociaż możemy się starać, jest wiele sytuacji, w których sukces nie zależy od nas. 

 
 
Chociaż psychologowie często pracują ze swoimi pacjentami nad zaniżonym bilansem afektywnym, zdarza się, że problem jest wręcz przeciwny – np. osoby z zaburzeniami narcystycznymi mają bardzo wysoki bilans.