Dorosłe dzieci

 Dla znakomitej większości z nas rodzice byli tymi, którzy od pierwszych momentów życia troskliwie się nami opiekowali. Wydaje nam się, że taki układ jest zupełnie naturalny i typowy. Okazuje się jednak, że w niektórych rodzinach dochodzi do zachwiania tego porządku, w wyniku czego dzieci przejmują obowiązki swoich opiekunów i czują się za nich odpowiedzialne. Jak nietrudno się domyślić, taki układ zdecydowanie nie jest dla nich korzystny – tzw. „dorosłe dzieci” cierpią, ponieważ nie są w stanie w pełni cieszyć się najmłodszymi latami życia.

 

Dzieciństwo powinno być najbardziej beztroskim etapem w naszym życiu. Większości z nas najmłodsze lata kojarzą się przede wszystkim z rodzinnym ciepłem, nieustanną zabawą i brakiem większych zmartwień. Wszystko to zawdzięczamy rodzicom: to oni dbali o to, byśmy zawsze mieli co jeść, by było nam ciepło i by wszystkie inne nasze potrzeby były zaspokajane najlepiej, jak się dało. Ich obowiązkiem było zapewnianie nam bezpieczeństwa oraz czuwanie nad naszym dobrym samopoczuciem. Wydaje się, że taki stan rzeczy jest naturalny i dobry dla wszystkich zainteresowanych. Niestety, nie wszystkie dzieci mogą tego doświadczyć. W niektórych rodzinach z różnych przyczyn następuje zachwianie tej równowagi, w wyniku czego to dzieci zaczynają czuć się odpowiedzialne za swoich rodziców. Powody takiego stanu rzeczy bywają różne: od poważnej choroby lub wypadku, poprzez uzależnienia, aż po zwyczajną niedojrzałość i niezaradność rzekomych dorosłych. Często słyszy się o dzieciach-bohaterach, które w zadziwiający sposób poradziły sobie z kryzysową sytuacją, ratując zdrowie lub życie rodziców. I choć rzeczywiście taka postawa jest godna podziwu, nie należy uznawać jej za obowiązek czy normę. Dzieci mają pełne prawo do bycia po prostu dziećmi – osobami niesamodzielnymi, często nieporadnymi i zależnymi od innych.

 

Sytuację, w której dziecko przejmuje rolę „dorosłego” w rodzinie i opiekuje się swoimi rodzicami, nazywamy parentyfikacją. Parentyfikacja może przybrać dwa oblicza: instrumentalne i emocjonalne. To pierwsze ma miejsce wtedy, gdy opieka związana jest z czynnościami „fizycznymi”, np. przyrządzaniem posiłków, zarabianiem pieniędzy itp. Z parentyfikacją instrumentalną najczęściej możemy się spotkać wtedy, gdy rodzic jest chory, zniedołężniały lub uległ wypadkowi i ograniczenia ciała nie pozwalają mu na wykonywanie tych obowiązków, ale sytuacja może być też bardziej skomplikowana, np., wtedy, gdy rodzic nieustannie jest pijany. Zaś parentyfikacja emocjonalna to sytuacja, w której rodzic obarcza dziecko swoimi emocjami, narzuca mu rolę mediatora lub terapeuty. Czasami ma to miejsce wtedy, gdy opiekun zmaga się z poważnymi problemami natury psychicznej, np. depresją. Zdarza się również, że rodzic traktuje dziecko jak życiowego partnera – zwykle wtedy, gdy jest samotny lub jego prawdziwy małżonek nie zaspokaja jego potrzeb. Specyficzną, a jednocześnie dość często występującą sytuacją jest rozwód – wielu byłych małżonków obarcza dzieci swoimi negatywnymi emocjami związanymi z rozstaniem, a także zmusza je do pośredniczenia w konfliktach rodziców.

 

Warto zaznaczyć, że wszystkie opisane wyżej sytuacje dalekie są od normy. Niejednokrotnie takie „dorosłe dzieci” są chwalone i podziwiane. Mówi się, że zachowują się bardzo dojrzale i nadzwyczaj odpowiedzialnie, a także stawia się je za wzór. Należy jednak pamiętać, że takie wymuszone, przyspieszone „dorastanie” nie stymuluje rozwoju dziecka we właściwy sposób. Nie da się przeskoczyć określonych etapów życia – trzeba je przeżyć w naturalny sposób. Parentyfikacja powoduje przekraczanie granic dziecka oraz deprywację, czyli zaniedbywanie jego potrzeb. W takim domu nie ma ono odpowiednich warunków do tego, by prawidłowo się rozwijać. Dziecko nie ma w nikim oparcia, nie czuje się bezpieczne i jest nadmiernie obciążone odpowiedzialnością, do której jeszcze nie dorosło. Co gorsza, wiele osób, których kontakty z rodzicami wyglądały właśnie w taki sposób, przez wiele lat nie zdaje sobie sprawy z tego, że ich dzieciństwo nie było normalne. „Dorosłe dziecko” jest bardzo samodzielne, wobec czego nie wygląda na zaniedbane, a otoczeniu bardzo trudno jest zauważyć, że w jego życiu dzieje się coś złego. W dodatku jest przyzwyczajone do brania na siebie odpowiedzialności za wszystko to, co dzieje się dokoła niego, przez co nie potrafi prosić o pomoc z zewnątrz. Bardzo często obarcza się odpowiedzialnością za błędy i nieszczęścia rodziców: „gdybym był grzeczniejszy, tata by nie pił”, „nie jestem dość dobry i dlatego mama ciągle chodzi smutna”, „czuję się zupełnie bezsilny – gdybym był dorosły, byłbym w stanie lepiej pomóc rodzicom. Oni mnie potrzebują, a ja ich zawodzę”. Warto wiedzieć, że choć „dorosłe dzieci” wydają się nad wyraz dojrzałe i rozsądne, w dorosłym życiu często doświadczają problemów psychicznych: samookaleczeń, zaburzeń odżywiania, zaniżonej samooceny itd. W dodatku niejednokrotnie kontynuują destrukcyjny schemat z dzieciństwa, stwarzając sytuacje (np. w związku lub sytuacji zawodowej), w których są wykorzystywane.