Co się dzieje w głowie osoby zakochanej?

 Każdy, kto kiedykolwiek był zakochany, wie, jakie to niezwykłe i nieporównywalne z niczym innym uczucie. Ale czy często zastanawiamy się, skąd biorą się te wszystkie zmiany w sposobie myślenia i odczuwania? Jakie procesy zachodzą w naszym mózgu, gdy jesteśmy zakochani?

 

Kiedy myślimy o emocjonalnej i racjonalnej części naszego funkcjonowania, często stosujemy upraszczający podział na serce i rozum. Tymczasem tego rodzaju klasyfikacja jest nie tylko przestarzała, ale również niemająca nic wspólnego z rzeczywistością. Wszystkie uczucia, których doświadczamy, mają swoje źródło w specyficznej pracy naszego mózgu. Stan zakochania, choć często określany jest mianem „sprawy sercowej”, ma swoje źródło w przemianach biochemicznych, które mają miejsce w naszej głowie. Można powiedzieć, że romantyczna miłość to po prostu burza wydzielających się związków chemicznych zwanych neuroprzekaźnikami.

 

Wiele osób lubi porównywać stan zakochania do szaleństwa. Tego rodzaju skojarzenia należy traktować z przymrużeniem oka, jednak nie oznacza to, że są one całkowicie pozbawione podstaw. Kiedy jesteśmy kimś zauroczeni, czujemy się i zachowujemy zupełnie inaczej niż zwykle. Nasz odbiór samych siebie oraz otaczającego nas świata ulega przemianie, mamy więcej energii, często zapominamy o zaspokajaniu swoich podstawowych potrzeb, takich jak sen czy jedzenie. Nasze myśli nieustannie krążą wokół obiektu zakochania, przez co osoba w tym stanie często sprawia wrażenie, jakby znajdowała się w szponach obsesji.

 

Pierwszym etapem romantycznej relacji jest stan zauroczenia. Oczywiście, nie każde zakochanie prowadzi do miłości i trwałego związku – wiele fascynacji kończy się równie szybko, jak się zaczęły. W takim momencie w naszym mózgu zachodzi wiele gwałtownych zmian, a my doświadczamy prawdziwie wybuchowej mieszanki emocji. W całym tym procesie uczestniczy ogrom układów, struktur oraz substancji. Jednym z niezwykle aktywnych wówczas hormonów jest serotonina, która odpowiada za przyjemność oraz impulsywne zachowania. Naukowcy stwierdzili, iż mózgi zakochanych par przypominają pod tym względem umysły osób cierpiących na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Serotonina powoduje, że odczuwamy euforię, radość, a także silny popęd seksualny. Kolejną substancją pojawiającą się w naszym organizmie w odpowiedzi na stan zakochania jest fenyloetyloamina. Ma ona budowę podobną do amfetaminy i pobudza receptory opioidowe (te same, które są aktywne po zażyciu niektórych narkotyków). W śladowych ilościach substancja ta obecna jest również m.in. w czekoladzie, również kojarzonej z przyjemnością i przypływem energii. W stanie zakochania jest ona odpowiedzialna za takie charakterystyczne, fizyczne objawy jak potliwość dłoni, przyspieszone bicie serca oraz zaczerwienienie policzków. Podwyższenie nastroju ma związek także z endorfinami, które potocznie nazywamy hormonami szczęścia oraz dopaminą, odpowiedzialną m.in. za zaspokajanie popędu seksualnego. Pojawia się również noradrenalina, która stanowi naturalny środek dopingujący. Jej działanie sprawia, że zakochani lepiej zapamiętują informacje o obiekcie swoich westchnień, odczuwają radość i przypływ sił witalnych.

 

Warto zaznaczyć, że zakochanie wiąże się z prawdziwą mieszanką wybuchową uczuć – co oznacza, że mamy do czynienia nie tylko z pozytywnymi emocjami i przyjemnymi doznaniami, ale również z tymi negatywnymi. Kiedy bardzo zależy nam na związku z drugą osobą, w naturalny sposób pojawia się strach o to, że ją stracimy. Nieodłącznymi elementami zauroczenia są więc także zazdrość, złość, rozczarowanie i lęk. W sytuacji, gdy mamy do czynienia z silnym uczuciem, w naszym mózgu wzmaga się wydzielanie kortyzolu, czyli hormonu stresu, a także adrenaliny, która odpowiada za silne reakcje na rozmaite zdarzenia. Czasami huśtawka nastrojów wiąże się z realnym lub wyimaginowanym problemem: kłótnią z partnerem, interpretowaniem jego zachowania jako znaku obojętności lub wypalenia uczuć. Wówczas doświadczamy gwałtownego spadku poziomu serotoniny, który powoduje natychmiastowe obniżenie nastroju, niepokój lub stany przypominające depresję.

 

Zakochanie stanowi jedynie pierwszy etap bliskich związków, a co za tym idzie – trwa stosunkowo krótko i dość szybko musi ustąpić kolejnym fazom relacji. Nie bylibyśmy w stanie przetrwać całego życia „na haju” – na dłuższą metę taka mieszanka emocji byłaby zbyt wyczerpująca. Szacuje się, że po 2-3 latach pierwsze zauroczenie mija, a uczucia stają się znacznie spokojniejsze. Niektórzy utożsamiają prawdziwą miłość z silnym pobudzeniem i adrenaliną, wobec czego wiele związków rozpada się właśnie po upłynięciu tego okresu. Inne zaś wkraczają w nową fazę, stając się bardziej stabilne i dojrzałe. Prym wiedzie wówczas oksytocyna – substancja, która wydziela się m.in. podczas karmienia piersią oraz… w reakcji na orgazm. Hormon ten odpowiada za budowanie więzi i przywiązania. Jego poziom wzrasta, gdy nie szczędzimy sobie czułych gestów i kontaktu fizycznego, natomiast spada pod wpływem braku kontaktu, stresu, kłótni oraz przygnębienia.