„Za dużo od siebie dajesz, a za mało wymagasz’ – słyszałeś to kiedyś?

„Nie szło mi w związkach. Od razu zakochiwałam się na całego, dawałam z siebie wszystko, ale jakoś nigdy nie wychodziło i moich – teraz już eks – rzucali mnie po kilkutygodniowym randkowaniu.”

„Nie chcę go za bardzo pospieszać. Może on jeszcze potrzebuje czasu? Muszę mu umożliwić podjęcie decyzji, być troszkę bardziej elastyczna…”

Są różne powody, dla których z całej siły staramy się zadowolić innych. Przecież nie zabrzmi to dziwnie, jeśli zauważymy, że miłość jest jednym z najlepszych i najbardziej oczywistych powodów, dla których mielibyśmy starać się ze wszystkich sił. A jednak… miłość… Chociaż jest wyzwaniem – nie można w to wątpić – to czy nie powinna sprawiać, że codzienność jest łatwiejsza, lżejsza?

Pan/Pani sympatyczna w grupie

Powiedział Wam ktoś, że jesteście zbyt mili? Możliwe, że każdy z nas zna do bólu miłą, sympatyczną osóbkę. To taka osoba, która nigdy się nie złości, prawie nigdy nie mówi nie i stara się, żeby wszyscy ją lubili. Jest to ktoś, kto uwielbia przyjemną atmosferę, a przez to często podświadomie stara się unikać konfliktów czy konfrontacji nie tylko dotyczących jej, ale także ludzi w jej otoczeniu. Nasuwa się pytanie: czy naprawdę musimy sprawiać, żeby wszyscy byli szczęśliwi i zadowoleni? Dlaczego niektórzy z nas biorą na swoje barki całą odpowiedzialność za samopoczucie i emocje innych osób.

Dlaczego to robi?

Jeżeli obserwujemy te zachowania z boku, może zdawać się, że jest to najmniej interesowna osoba na świecie. Robi wszystko dla innych!

… a może jednak dla siebie?

Osoba, która unika konfliktów jak ognia i stara się uczynić cały świat szczęśliwym, najczęściej ma jakiś cel, nawet jeżeli nie jest tego do końca świadoma. Dzięki swojemu zachowaniu chcą uzyskać od ludzi akceptację i miłość. Sama potrzeba jest naturalna dla niemal wszystkich ludzi na świecie, jednak sposób, w jaki ta konkretna osoba dąży do jej zaspokojenia jest szkodliwy.

Często zdarza się, że uczymy się takiego zachowania w dzieciństwie – zwłaszcza jeżeli zdarzyło nam się wychowywać w środowisku pełnym przemocy lub w rodzinie, w której miłość była warunkowa – trzeba było ją zdobyć. W rodzinach z poważnymi problemami w relacjach pomiędzy domownikami dziecko może próbować zawsze być grzeczne i usłużne, chcąc załagodzić nerwową sytuację w domu, będzie próbowało zadowolić wszystkich, aby nie dawać pretekstu do kłótni. Tego sposobu działania uczy się, a potem nierzadko wykorzystuje w dorosłym życiu.

Taka sytuacja zmienia nasze spojrzenie na poczucie własnej wartości. Uczymy się, że miłość i akceptacja należy nam się tylko wówczas, gdy postępujemy w określony sposób. To myślenie łączy się z myśleniem na temat własnej wartości i dziecko może mieć wrażenie, że jest wartościowe jedynie wtedy, kiedy spełnia czyjeś oczekiwania. Osoba i jej wartość zlewają się z zachowaniem i w jakiś patologiczny sposób stają się w głowie osoby jedną i tą samą rzeczą.

Bycie miłym nie jest błędem!

To jest akurat oczywiste. Problem nie leży w tym, że jesteśmy bardzo mili lub nie lubimy konfliktów. Jednak kłopot zaczyna się, gdy nie jesteśmy w stanie zachować się w sposób, który mógłby stać w sprzeczności z potrzebą zadowolenia innych. Pojawia się strach przed dezaprobatą, odrzuceniem, pojawieniem się chłodnych odczuć w stosunku do nas.

Pamiętaj – świat nie jest czarno-biały. Poprzez podjęcie jednej decyzji nie staniesz się nagle tylko zły lub tylko dobry. Czy uważasz, że jesteś dobrym człowiekiem? Uwierz w to, że Ty także jesteś ważny, że nie ma znaku równości pomiędzy cudzą opinią na Twój temat a Twoją wartością. Ostatecznie w naszym życiu jest tak wiele przymusu i zasad, które nas ograniczają – nie potrzebujemy więcej ograniczeń, które formują się w naszej własnej głowie.