Ustąpić – czy to oznacza „źle wychowywać”?

Czy warto czasami zgodzić się na coś, czego wcześniej się zakazało?

Brak konsekwencji czy okazywanie szacunku dziecku? Co oznacza „ustąpić”?

Rodzicielstwo to stałe rozdarcie między tym, co się zrobiło, a tym, co powinno się zrobić. To trwanie w ciągłym napięciu, bo przecież nie wolno nam popełniać błędów. Trzeba być konsekwentnym, ale i liberalnym, zachęcać do przyjacielskich zwierzeń, ale jednocześnie budzić szacunek i posłuch, innymi słowy trzeba być idealnym… No właśnie, czy rodzic musi zawsze mieć ostatnie słowo i nigdy się nie mylić?

Podejmujemy różne decyzje

Nie ma nic złego w bronieniu swoich przekonań i wychowania swojego dziecka zgodnie z nimi. Ono oczywiście może się z nimi nie zgadzać. To nie musi być kwestia tego, kto ma rację, a kto jest w błędzie. Może rozmawiacie o czymś, co zależy od wychowania albo gustu. Pamiętać trzeba jedno – człowiek się zmienia. Nie chodzi jedynie o nasze dzieci, które dojrzewają, mają inne zainteresowania, co innego zaczyna im się z czasem podobać. My także się zmieniamy, chociaż czasami nawet tego nie zauważamy i zmieniają się nasze opinie.

Nasze decyzje mogą łatwo ulegać zmianie, jeżeli damy sobie chwilę na ich zastanowienie. Czasami reagujemy impulsywnie – jako rodzice bardzo często zakazujemy lub nakazujemy w oparciu o prostą, ale intensywną emocję, którą jest strach na przykład przed tym, że naszemu dziecku coś grozi. W kilka sekund po usłyszeniu pytania z ust nastolatka stanowczo zabraniamy mu jechać na festiwal muzyczny z przyjaciółmi – przed oczami stają nam alkohol, narkotyki, myślimy o nieodpowiedzialnym seksie i wszystkich tragicznych następstwach wakacyjnych szaleństw, jakie mogłyby się stać udziałem naszego dziecka.

Są różne rodzaje decyzji – takie, które nie są przełomowe, ale mają wpływ na nasze codzienne samopoczucie, jak np. czy zjem dziś tost z szynką, bo najwyższa pora zrobić porządki w lodówce i skończyć produkty, których okres przydatności niedługo minie czy pozwolę sobie na wizytę w pobliskiej kawiarni i zamówię ulubione naleśniki z owocami. Są też decyzje przełomowe, o rzuceniu studiów medycznych i otworzeniu własnej kawiarni albo o zakończeniu nieszczęśliwego małżeństwa – wielkie decyzje, które wymagają długiego rozważania i zmieniają całe nasze życie. Podejmujemy też wiele decyzji o średniej wadze, które wpływają na nasze szczęście i tworzenie się wspomnień takich jak na przykład piękne popołudnie z przyjaciółmi, piknik na trawie przy dźwiękach wspaniałego koncertu, pierwszy zjazd na desce z wysokiego stoku, wiatr na twarzy i śnieg pryskający spod nóg czy pierwsza lekcja nurkowania.

Możesz zmienić zdanie

Każda z tych decyzji wymaga podjęcia pewnego wysiłku a niekiedy także odwagi. Czasami świadomość tego, że nie zgadzamy się już z naszą pierwotną decyzją, jest ciężka do zniesienia, bo ta świadomość każe nam zgodzić się na coś, czego chwilę temu zabroniliśmy. Ta zmiana już zaszła w naszej głowie, teraz trzeba zostać rodzicem, który najpierw powiedział A, a teraz nagle powie B. Czy to nie zaważy istotnie na jego wizerunku? Czy nie sprawi, że rodzic stanie się niezdecydowany? A może – co gorsza – będzie to wyglądało, jakby rodzic był „miękki” i ustąpił? Czy to świadczy o słabości?

Mówi się, że najważniejsze w wychowaniu są granice, że dziecko musi je znać, musi szanować decyzje podjęte przez rodziców, bo rodzic jest starszy, mądrzejszy i to dla dobra dziecka. Nie od dzisiaj przecież wiadomo, że mamy wszystko wiedzą, a z oczu ojców patrzy jakaś mityczna powaga i mądrość, dlatego jak rodzice mówią, tak ma być.

Dzisiaj jesteśmy troszkę poważniejsi, a przynajmniej staramy się być – emocje wciąż potrafią czasami sprawić, że nie myślimy trzeźwo. Słyszymy „biwak”, widzimy tysiące potencjalnych zagrożeń, ale budzą się w nas także nasze wszystkie wspomnienia i skojarzenia. To ma wielką moc. Niektóre przekonania wypracowane przed laty mogą sprawić, że nawet nie zastanowimy się nad pewnymi kwestiami – od razu wydajemy werdykt. Gdybyśmy mieli być naprawdę konsekwentni, musielibyśmy w ciągu kilku lat nie zmieniać zdania na pewne tematy. Zdarzyło Ci się podjąć jakąś decyzję bez zastanowienia? Powiedz swojemu dziecku, że jakieś pytanie wywołało w Tobie konkretne przyjemne lub nieprzyjemne skojarzenia, przez które nie przemyślałeś do końca decyzji i daj sobie czas na to, żeby dokładnie się nad czymś zastanowić.

Przewodzić, zamiast rozkazywać

Dziecko potrzebuje jasnych wskazówek na temat tego, jak powinno się zachowywać w danej sytuacji, ale z czasem coraz bardziej będzie kierowało się swoją intuicją i skupiało na swoich potrzebach. Będzie chciało samo podejmować decyzje. Rodzic przewodzi, pokazuje możliwe ścieżki, ale nie zawsze jest nieomylny, nie zawsze musi podejmować decyzje sam. Oczywiście wpływ dziecka na Twoją decyzję powinien być równy w zależności od wieku, ale zawsze powinniśmy wysłuchać zdania dzieci i zastanowić się, w jaki sposób wyrażone przekonania lub emocje mogą wpływać na nasze wybory.

Ustępowanie w niektórych sytuacjach jest niczym innym jak kompromisem. W tygodniu dzieci kładą się o 21:00, ale w weekend chciałyby posiedzieć do 23:00? Może warto to przemyśleć? Nastoletni syn zawsze miał dobre wyniki w nauce i chciałby podjąć dorywczą pracę, żeby odkładać na swoje przyjemności – sprawdzić, czy da radę pogodzić szkołę z pracą, nie zaszkodzi. Córka chce pojechać sama na wakacje z przyjaciółmi. Czy będzie w stanie dojrzale podejść do otrzymanej wolności? Świat się nie skończy, jeżeli pozwolisz dziecku zjeść coś słodkiego przed obiadem, ani jeżeli kupisz tę zabawkę, o którą prosi się córka, kiedy kupujecie nowe ubrania.

Czeka nas wiele łatwych i trudniejszych decyzji do podjęcia – ustąpić lub zmienić decyzję to nie zbrodnia.