Sekrety, które powinny zostać sekretami – czy zatajanie prawdy może być dobre?

Jakie sekrety warto zachować dla siebie?

Regularne randki zamieniają się w związek – oboje jesteśmy już całkiem przekonani, że chcemy stworzyć głębszą więź i dzielić się nie tylko dobre, ale i trudne chwile. Przyznajemy się przed sobą do swoich uczuć i pada jedno z najbardziej znanych zdań w historii związków „i nie będziemy mieli przed sobą żadnych sekretów”. Oczywiście…

Sekret czy niemówienie prawdy?

W zasadzie to jedno i to samo – obie sytuacje polegają na tym, że coś przemilczamy. W końcu niedzielenie się trudnymi lub bolesnymi informacjami to właśnie trzymanie sekretu. Kłamstwa i przemilczenia lubimy nazywać „niemówieniem prawdy”, ponieważ to brzmi lepiej. W ten sposób powtarzamy sobie w myślach, że przecież nie zrobiliśmy nic złego. W końcu nikt nas nie pytał. My tylko czegoś nie powiedzieliśmy.

Zresztą nie ważne, jak je nazwiemy – służą one przeważnie dwóm celom:

  • ratowaniu własnej skóry (uniknięciu złości partnera, gdy zrobiliśmy coś nie tak),
  • ochronieniu bliskich przed smutkiem z powodu jakiegoś zdarzenia.

 

Możemy więc mieć dobre intencje – nawet mając sekrety przed partnerem, ale jak pewnie wielu z nas wie, sekret naprawdę nie chce zostawać sekretem. Mówi się, że jeżeli wie o nim więcej niż jedna osoba, ciężko już mówić o sekrecie, a gdy prawda wymknie się ze swojego więzienia, mogą dziać się rzeczy straszne…

W szponach tajemnicy

Bywa, że w nasz sekret uwikłało się więcej osób. Wyobraź sobie np. że małżeństwo i rodzice dwójki dzieci doszli do wniosku, że coś w ich związku nie działa i zdecydowali się na separację, ale nie wiedzieli, jak przekazać to innym. Umówili się więc, że utrzymają tę informację w ukryciu, aż dojdą do porozumienia i wymyślą, jak to dalej rozegrać. Tata więc tylko „wyjechał” w delegację albo do sanatorium. W tym czasie jedna z córek domyśliła się prawdy lub odnalazła korespondencję z prawnikiem rozwodowym, lub podsłuchała rozmowę między rodzicami, ale sama nie chce go ujawniać z wielu powodów – bo może, jeżeli przyzna się, że wie, to sytuacja stanie się bardziej prawdziwa i ostateczna, bo młodszy brat będzie bardzo smutny i zagubiony, a rodzice rozczarowani, że nie pozwoliła im samym zarządzać tą informacją.

W ten sposób cierpi cała rodzina. Jeżeli przypadkiem staliśmy się posiadaczem cudzego, istotnego sekretu, warto „wyczyścić” atmosferę. Ujawnienie tajemnicy w gronie osób zaangażowanych w tą sytuację pozwoli odetchnąć z ulgą osobie, która przypadkiem dowiedziała się o czymś, co było ukrywane przed światem, a „właściciel” tajemnicy będzie miał świadomość tego, z jakim odbiorem wiąże się jej ujawnienie.

Może być tak, że zaczniemy sobie wmawiać, że skoro bliska osoba nie mówi nam o jakichś trudnościach, to dlatego, że dla niej nic się nie zmieniło – dalej jej zależy tak samo, jak kiedyś, dalej jesteśmy dla niej najważniejsi. Tylko że mimo tego przekonywania samego siebie, nie stajemy się ani troszkę bardziej pewni uczuć. Są coraz bardziej niepewne. Trudno jest mieć prawdziwą relację i zachowywać się spontanicznie, kiedy wiemy o czymś, co bezpośrednio wpływa na nasz stosunek do dane osoby, ale nie możemy się do tego przyznać. Skrywając wiedzę o czyimś sekrecie, zamykamy w sobie bardzo silne emocje, które po jakimś czasie, skumulowane mogą wybuchnąć niespodziewanie.

Prawda może nas uwolnić

I to działa dla każdego z partnerów. Prawda może być przykra, raniąca, wstydliwa i poczujemy te emocje mocno i wyraźnie, kiedy wreszcie będziemy zdradzać swoje sekrety. Na człowieka spływa pewnego rodzaju ulga, kiedy żegna się ze swoimi sekretami. Oczywiście przyznanie się do błędu może zakończyć związek z drugą osobą, pogorszyć relację, polepszyć jej stan. Jest to jednak jedyny krok, który pozwoli nam ruszyć do przodu z sytuacji, która może nam się wydawać bez wyjścia.

A może szczerość nie jest taka ważna?

Przekonanie, że albo jest się szczerym człowiekiem, albo kłamcą, to gargantuicznych rozmiarów uproszczenie. Waga szczerości i to, co właściwie ta szczerość powinna oznaczać, są różne w zależności od naszych przekonań, wychowania, kultury, która otaczała nas, kiedy dojrzewaliśmy – a to dotyczy tylko szczerości wobec innych, a szczerość wobec siebie? Czym jest?

Nawet nie zdajemy sobie sprawy, ile iluzji na własny temat i nie naszych przekonań wpływa na nasze zachowanie. Szansą na skontrolowanie swoich przekonań i świadome ich formułowanie jest właśnie terapia, podczas której człowiek stara się odróżnić wnioski, które powstały w naszej głowie, od tych, które zostały tam wtłoczone. Dopóki nie podejmiemy próby zrozumienia siebie i naszej duchowości, szczerość jest niczym innym, jak próbą życia według jakiegoś kulturowego wzorca, którego się nauczyliśmy.

Prawda o zdradzie

Niejedna osoba zastanawia się, czy przyznać się do zdrady. Czy to będzie lepsze niż trwanie w nieświadomości? Trudno powiedzieć. Osoby, które się nad tym zastanawiają, powinny odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to, co się dzieje, jest następstwem kryzysu w związku? Czy się powtarza? A może była to jednorazowa słabość, przygoda? Każdy powinien samodzielnie ocenić przyczyny i skutki swojego zachowania, bo tylko on sam wie, co odczuwał, kiedy ta sytuacja miała miejsce, jakie emocje mu towarzyszyły.

W codziennym życiu zastanawiamy się, jakie sekrety są ważne, a które nic nie znaczą. Decydujemy np. że nie trzeba martwić partnera informacją, że w tym miesiącu kupiłam bardzo drogie buty i nie zdążyłam spłacić karty kredytowej w terminie, więc będę musiała wziąć nadgodziny, żeby pozbyć się zobowiązania, ale kiedy tracimy pracę i zostajemy bez środków do życia i pomysłu na siebie, uznajemy to za dosyć ważne dla osoby, z którą spędzamy życie. Trzeba zastanowić się, czy ja jestem w stanie sobie wybaczyć i czy mój sekret wpływa w istotny sposób na naszych bliskich. Wtedy odpowiedź na pytanie „, czy powinienem się przyznać?” przyjdzie sama.