Nuda w związku – jak się przed nią uchronić?

 

Kiedy poznajemy tę jedną, wymarzoną osobę, rzadko jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że po kilku latach związku może nas dopaść rutyna. Na początku znajomości targa nami namiętność, jesteśmy sobą zafascynowani, a czas spędzany razem jest niezwykle ekscytujący. Po jakimś czasie poważnej, stałej relacji możemy jednak zaobserwować, że emocje stały się znacznie słabsze, a między nami panuje nuda. Czy można się przed nią uchronić?

 

 

„Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma” – zwykli mawiać niektórzy. Rzeczywiście, mamy skłonność do narzekania na własną sytuację oraz idealizowania pozostałych możliwości. Ci, którzy od dawna są sami lub zadowalają się przelotnymi, niewiele znaczącymi znajomościami, marzą o stałym związku. Z kolei osoby pozostające w wieloletnich małżeństwach czasami tęsknią do czasów, w których byli wolni i „mieli wszystko przed sobą”. Z rozrzewnieniem wspominają początki znajomości ze swoimi partnerami, marząc o chwilach uniesień i nieokiełznanej namiętności. Ich codzienność pozbawiona jest dreszczyku ekscytacji: małżonkowie są dla nich bardziej przyjaciółmi, niż kochankami, a każdy kolejny dzień przypomina poprzedni.

 

Na początku relacji rzeczywiście mamy do czynienia z najsilniejszymi i najbardziej gwałtownymi emocjami. Wszystko jest dla nas nowe, ciekawe i pociągające. Nowo poznany mężczyzna wydaje się być księciem z bajki, a kobieta – tajemniczą seksbombą. Chcemy spędzać ze sobą każdą wolną chwilę, a wszystko, co mówi lub robi druga osoba, wydaje nam się fascynujące. Marzymy o tym, by poznać się jak najlepiej i być ze sobą najbliżej, jak to możliwe. Z czasem podejmujemy poważne decyzje: postanawiamy razem zamieszkać, zaręczyć się lub mieć wspólne dzieci. I choć zmiany te początkowo bardzo nas uszczęśliwiają, z czasem taki stan rzeczy nam powszednieje i staje się normą. Już nie kręci nam się w głowie na swój widok i nie czujemy ekscytacji na myśl o kolejnym spotkaniu. Można powiedzieć, że stajemy się dla siebie naturalnym elementem codzienności – nawet, jeśli miłym i potrzebnym. Nie jesteśmy już siebie aż tak ciekawi, ponieważ… mamy wrażenie, że wiemy o sobie wszystko. Wiele rzeczy, które jakiś czas temu mogły uchodzić za scenariusz emocjonującej randki (np. wspólny posiłek, seans filmowy czy spacer), stało się dla nas pewnym powtarzalnym schematem, rutyną. Nawet jeśli te czynności sprawiają nam przyjemność, trudno mówić o uczuciach, jakie towarzyszyły nam podczas pierwszych randek.

 

W takich momentach wiele par zaczyna się zastanawiać: czy nasza miłość się wypaliła? A może nie jesteśmy dla siebie stworzeni? Co, jeśli w naszym związku będzie już tylko coraz gorzej i nudniej?

 

Aby zrozumieć to zjawisko, należy pamiętać o tym, jak działa ludzka psychika. Natura wyposażyła nas w przydatny mechanizm zwany habituacją. Polega on na tym, że przyzwyczajamy się do każdego bodźca, który jest stale obecny w naszym życiu. Nawet jeśli na początku żywiołowo reagowaliśmy na jakąś rzecz, zjawisko lub osobę, z czasem nasze odczucia stają się coraz słabsze. To zupełnie normalne – na dłuższą metę nie bylibyśmy w stanie funkcjonować w permanentnym stanie pobudzenia, ekscytacji i mobilizacji. Chyba każdy z nas pamięta, jakie objawy towarzyszą zakochaniu: przyspieszone bicie serca, brak apetytu, pobudzenie, huśtawka gwałtownych emocji, stres – to wszystko może być całkiem przyjemne przez pewien czas, jednak po dłuższym okresie mogłoby stać się nie do zniesienia, przeszkadzać nam w codziennym funkcjonowaniu, pracy i realizacji innych obowiązków.

 

Mimo wszystko od czasu do czasu tęsknimy za pierwszymi etapami związku i uczuciem zakochania, jakie nam wówczas towarzyszyło. Jak nie dopuścić do tego, by w naszej relacji zagościła nuda?

 

Po pierwsze: dbajmy o siebie

Na początku randkowania robimy wszystko, by się sobie spodobać. Kobiety ubierają się seksownie, układają włosy i robią makijaż, a mężczyźni starannie dobierają stroje, regularnie się golą i zawsze używają perfum. Po kilku latach wspólnego mieszkania częściej widujemy się w dresach, niż w wieczorowych strojach. Nie ma w tym niczego złego – to normalne, że kiedy lepiej się poznajemy i stajemy się sobie bliżsi, zaczynamy czuć się w swoim towarzystwie znacznie bardziej swobodnie. Z drugiej strony, warto przynajmniej od czasu do czasu przypomnieć partnerowi, co tak bardzo go do nas przyciągnęło. Jest duża szansa, że wówczas zakochamy się w sobie na nowo!

 

Po drugie: elektronika na bok!

Posiłki jemy w pośpiechu, jednym okiem zerkając na włączony telewizor. Popołudnia i wieczory spędzamy obok siebie, ale nie wspólnie – zamiast rozmawiać i zacieśniać więź, zwykle wolimy wpatrywać się w ekran komputerów lub smartfonów. Raz na jakiś czas warto jednak wyłączyć wszystkie urządzenia elektroniczne, zapalić świece, otworzyć butelkę dobrego wina i po prostu skupić się na sobie nawzajem.

 

Po trzecie: zróbmy coś nowego

Po kilku latach poważnego związku wydaje nam się, że wiemy już o sobie wszystko. Doskonale znamy swoje ulubione dania, miejsca i sposoby spędzania czasu. Mamy swoje rytuały, w których znakomicie się odnajdujemy. Już nie pamiętamy, jaki dreszczyk emocji towarzyszył nam, gdy odkrywaliśmy coś nowego. Z tego powodu dobrym pomysłem jest znalezienie czegoś, czego jeszcze nigdy nie robiliśmy i spróbowanie tego wspólnie. To może być nowa restauracja z egzotyczną kuchnią, kurs tańca, lot na paralotni, wizyta w jednym z modnych ostatnio escape roomów lub cokolwiek, co jest dla nas nowością. Dzięki temu nie tylko na nowo poczujemy dreszczyk ekscytacji, ale również będziemy mieli unikalną okazję zobaczenia siebie nawzajem w zupełnie innym niż na co dzień świetle.