Dlaczego ludzie rezygnują z życia?

Trudno nam sobie wyobrazić, jak to będzie, kiedy przestaniemy żyć. Tym trudniej uwierzyć, że są osoby, dla których życie jest na tyle ciężkie, że chcą z niego zrezygnować często albo nie wiedząc, czy po drugiej stronie coś nas czeka, albo po prostu w to nie wierząc… Dlaczego ludzie decydują się na ostateczną ucieczkę?
 
 
 

Ludzie popełniają samobójstwo tam gdzie bieda i klęski…

 

 

Może się zdawać prawdopodobne, że właśnie w takich miejscach ludzie są przeładowani negatywnym bagażem emocjonalnym, cierpią i nie radzą sobie ze swoją sytuacją, a jednak badania pokazują zgoła odmienne statystki. Więcej ludzi popełnia samobójstwa w krajach, które uchodzą za wysoko rozwinięte, a ich obywatele za szczęśliwych ludzi, którzy mają wiele możliwości.

 

 

W Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Islandii, Szwajcarii, Irlandii ludzie badani mają wysoki poziom poczucia szczęścia. Jak to możliwe, że w krajach tych wskaźnik samobójstw jest większy niż w innych państwach?

 

 

Happiness-suicide paradox

 

 

Często słyszane: „przecież niczego mu nie brakowało. Dlaczego targnął się na własne życie?” zdaje się być logicznym pytaniem, a jednak ludzie działają inaczej. Wielu z nas porównuje swoją sytuację do sytuacji innych. Zawsze chcemy być lepsi i szczęśliwsi. Jeżeli akurat zdarzy się, że mamy zły nastrój, a wokół nas wszyscy zdają się szczęśliwi, czujemy się gorzej.

 

 

Badacze twierdzą, że nieszczęśliwe osoby żyjące w społeczeństwie o wysokim stopniu zadowolenia z życia mogą mieć wrażenie, że życie traktuje je wyjątkowo nie fair. Poprzez odczuwanie niskiej satysfakcji z życia nie możemy się prawidłowo integrować z resztą społeczeństwa – sprawia to, że czujemy się wyobcowani i niezrozumiani.

 

 

Niezrozumiani…

 

 

Jako społeczeństwo jesteśmy bardzo nietolerancyjni dla ludzi, którzy biją się z myślami samobójczymi i krytycznymi dla tych, którzy próbowali się pozbawić życia. Zapominamy, że w gruncie rzeczy, to nie my wybieramy walki, które musimy stoczyć w swoim życiu, a już w ogóle nie wychodzi nam stawianie się w czyjejś sytuacji.

 

 

Wiele jest poza naszą kontrolą, a każdy z nas prędzej czy później w jakiś sposób dowiaduje się, jak wygląda naturalne okrucieństwo świata – naturalne, bo tak naprawdę „świat” się na nas nie uwziął. Człowiek po prostu w swoim życiu przeżywa zarówno radosne, jak i bardzo smutne chwile. Jeżeli nie jesteśmy w stanie sobie z nimi poradzić, nawarstwiają się i przykuwają nas do ziemi.

 

 

Tak naprawdę nie mamy nawet wpływu na to, czy te myśli i skłonności samobójcze pojawią się właśnie u nas. Myśli samobójcze bywają natarczywe i budzą w nas negatywne odczucia. Pojawiają się jak iskierka i gasną. To może zdarzyć się każdemu, nawet osobie, która nie ma zaburzeń psychicznych.

 

 

Myśl samobójcza to podstępny szept z głębi duszy. Myśli samobójcze mogą być objawem choroby, np. depresji. I często dobieramy je jako jedyną słuszną podpowiedź, wynikającą z naszego wnętrza. WYBÓR nie jest tak oczywisty, jak mógłby się zdawać. Bo z luźnej myśli o samobójstwie rodzi się plan, którego wykonanie napędza się przez przekonanie, że nie ma innego wyjścia.

 

 

Nasze podejście jest niewłaściwe

 

 

Nie traktujemy dzisiaj chorób psychicznych, tak jak fizyczne, a przecież te i te są chorobami. Kiedy ktoś choruje na nowotwór nie mówimy mu, że ma wybór, bo przecież go nie ma. Zaburzenia psychiczne się zdarzają – nikt sobie ich nie wybiera i nie może po prostu wyleczyć się z nich samą wolą.

 

 

Nie oceniajmy brutalnie i bez empatii tych, którzy doświadczają myśli samobójczych i nie wmawiajmy komuś, że jego życie jest piękne. Nawet jeżeli jest, nie sprawi to, że chory przestanie chorować. Fakt, że kochasz biegać, nie sprawi, że nigdy nie złamiesz nogi, to że spieszysz się na spotkanie z najbliższym, nie znaczy, że nie będziesz miał wypadku, to że Twoje życie jest względnie szczęśliwe, nie oznacza, że nie zachorujesz na depresję czy nie będziesz miał myśli samobójczych.

 

 

Nie odpychajcie osób, które myślą o samobójstwie lub próbowały się zabić. Wpędzanie ich wstyd i poczucie winy, nie pomoże. Nie rozmawianie o tym, nie pomoże. Wmawianie komuś, że ma kontrolę, nie pomoże. Ale każdy z nas może jakoś pomóc…