Relacja z pracy w hipnozie Katarzyna L
Kiedy pierwszy raz spotkałam się z hipnozą znajdowałam w bardzo z ciężkiej dla siebie sytuacji. Ledwo radziłam sobie z życiem, byłam kłębkiem nerwów, nie mogłam spać, niemogłam jeść, lub przeciwnie, obżerałam się do nieprzytomności, nie mogłam pracować.
Nie miałam chwili spokoju, z ledwością ukrywałam swój stan przed bliskimi – bo niby jak miałam wyjaśnić takie całkowite rozstrojenie.
W trans hipnotyczny weszłam z łatwością. Terapeuta zamiast uspokajać mnie i „naprawiać” moje irracjonalne lęki przekonania i problemy, po prostu pomógł mi się zrelaksować.
Oddychałam coraz głębiej, podążałam świadomością za głosem terapeuty. Nie podejrzewałam nawet, że będąc w takim stawnie uda mi się rozluźnić. Musiałam włożyć w to trochę chęci, ale dało radę.
Stan rozluźnienia pogłębiał się coraz bardziej, aż relaks przeszedł w jakiś przyjemny stan (teraz wiem, że to trans) – nawet nie wiedziałam kiedy. Ogarniał mnie spokój. Coraz większy i trwalszy w miarę upływu czasu.
W transie mogłam się odprężyć, oraz zejść do stanów świadomości nie ogarniętych paniką i nerwicą, która wówczas mi towarzyszyła. Oprócz natychmiastowej ulgi i odprężenia przyniosło też głębsze i długofalowe skutki.
Po kilku sesjach zaczęłam lepiej radzić sobie na co dzień. W czasie hipnozy mogłam spotkać się ze sobą w bezpieczny sposób, dojść do źródeł moich problemów. Mogłam poznawać siebie jakby od drugiej strony. Bardzo przyspieszyło to moją pracę.
Praca w transie hipnotycznym to czasem droga na skróty w psychoterapii. Po pewnym czasie sama zaczęłam czuć kiedy dotykam spraw które łatwiej i sprawniej będzie rozpracować w hipnozie.
Przekazuję te pomysły terapeucie i razem ustalamy sposób działania. Ja wiem gdzie chcę dojść – on wie jak pomóc mi tam dotrzeć.
Co do różnych wątpliwości i mitów wokół hipnozy to osobiście nigdy nie poczułam najmniejszego dyskomfortu w trakcie hipnozy. Jest to stan bardzo głębokiego kontaktu ze sobą, w którym nie zrobiłam nigdy nic ponad to co chciałam.
W transie dużo łatwiej jest mi pójść za swoją wolą niż normalnym życiu - na co dzień jestem dość uległa.
Z rozbawieniem myślę, że moje pierwsze stanowcze „ nie” w życiu codziennym wzięły się z moich „ nie”, z których zdałam sobie sprawę podczas transów.
Podsumowując dla mnie hipnoza jest to zdobywanie wiedzy o sobie i wypracowywania zmiany poprzez pogrążenie się w odmiennym stanie umysłu.
Jest to trochę jak medytacja nad swoim wnętrzem, relacja ja-ja. Odkąd poznałam tą metodę pracy nad sobą nie wyobrażam sobie terapii bez niej.
K.L.